środa, 17 lutego 2016

Rozdział 5


~Brooke~
Zrobiło się niebezpiecznie, więc wróciliśmy po Charlie. Zabraliśmy ją ze szpitala i pojechaliśmy do jednego z naszych ulubionych barów, żeby zastanowić się, co dalej. Różowa zaczęła poznawać się z nowym przy kieliszku. Na początku była na nas zła za to, że naraziliśmy się na takie niebezpieczeństwo, ale potem jej przeszło. Powoli nawet zaczeła przekonywać się do Lyncha.
Podczas, gdy Charlie upijała się z Rockim, a Victoria i Chris poszli załatwić pewną sprawę, ja zacząłem rozglądać się za czymś odpowiednim dla mnie. Szybko spostrzegłem na parkiecie blondwłosą dziewczynę. Była dość skąpo ubrana, a jej ruchy były seksowne i podniecające. Od razu zrozumiałem, że jest po paru drinkach. Heh... Mi to nie bardzo przeszkadzało. Przeczesałem włosy ręką i pewnym krokiem ruszyłem w jej kierunku. Prawie od razu mnie zauważyła. Wpadłem jej w oko. Zbliżaliśmy się do siebie. Zaczęła tańczyć przede mną. Kołysałem się lekko obserwując jej kocie ruchy. Uśmiechałem się pod nosem gdy tańcząc zachaczała o poszczególne części mojego ciała. W pewnym momencie lekko szarpnąłem ją i mocno przyszczypiłem do siebie. Złapałem jej jędrne pośladki i wpiłem się w jej usta. Najpierw całowałem ją całkiem delikatnie, ale później moje hormony buzowały przez co pocałunki stawały się bardziej namiętne... Powiedziałbym nawet, że odrobinę brutalne.
-Chcę cię - szepnąłem jej władczo do ucha, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-Bierz mnie - wychrypiała dziewczyna.
Zaśmiałem się delikatnie pod nosem, po czym znów zawładnąłem jej wargami. Trzymając dłońmi jej tyłka podniosłem ją. Blondynka tylko objęła rękami moją szyję i nie protestowała, gdy zacząłem kierować się do pokoju dla personelu. Gdy znaleźliśmy się już pod drzwiami odstawiłem ją na podłogę, ale nie zaprzestawałem skradać jej pocałunków. Przez moment grzebałem w kieszeni, odnalazłem w nich odpowiednie klucze i otworzyłem wrota. Wystarczyło parę sekund, żeby dziewczyna została rozebrana przez mnie do samej bielizny i rzucona na sofę. Przygryzłem wargę patrząc na jej wdzięki. Zacząłem całować jej biust, jednocześnie próbując odpiąć jej stanik. Kurwa, jeżeli znów przez biustonosz nie zrobię tego to chyba spalę wszystkie sklepy z bielizną w okolicy. ~ przeszło mi przez myśl. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka weszła nachlana Charlie. Zaklnąłem pod nosem i oderwałem się od dziewczyny.
 -Szmaciarz - mruknęła moja przyjaciółka. - Dziwkarz pierdolony.
 -Co? - wymknęło mi się, nie wierzyłem w to co słyszę.
-Spierdalaj, szmato - powiedziała luźno Charlie, mając wzrok utwiony w podłodze.
-Lepiej ty stąd wyjdź - odpowiedziała dziewczyna, zakrywając się swoją koszulką.
Wstałem z kanapy i podszedłem do różowowłosej, kompletnie zlewając dziwkę, która leżała tak jak wcześniej i zapewne miała nadzieję, że wyprowadzę moją znajomą. Ja jednak chciałem ją przeprosić, sam nie wiem czemu, ale poczułem się tak jakbym wyrządził jej ogromną krzywdę.
 -Nie dotykaj mnie - wybełkotała Charlie, gdy zbliżyłem się do niej lekko. - Najpierw obmacywałeś tą kurwę, a teraz podchodzisz do mnie z rękami? Zastanów się trochę.
 -Nie obrażaj mnie. - Blondi podniosła się do pozycji siedzącej i z wrogością patrzyła na Grande. - Może byś tak wyprowadził tę dziwaczkę i dokończylibyśmy to co zaczeliśmy.
 -Nie mów tak o niej... Charlie nie jest dziwaczką - odparłem, zaciskając powieki. - Wyjdź.
-Co? Ja mam wyjść czy ona? - blondynka wstała i miałem wrażenie, że zaraz mi przywali.
Charlie zaśmiała się pod nosem.
 -A myślałam, że to bujda, iż blondynki są idiotkami - śmiała się lekko Grande, ale po chwili spoważniała i gróźnym tonem kontynuuowała - Chodziło mu o ciebie, więc wypierdalaj.
-Nie ciebie się pytałam - warknęła dziewczyna.
-Spieprzaj stąd - poleciłem - Już!
Dziewczyna wystraszyła się lekko, ale nie wygladała tak jakby zamierzała wykonać moje polecenie. Charlie także zauważyła jej nieposłuszność, ale ją o wiele bardziej to zdenerwowało niż mnie. Po chwili wyjęła broń zza paska i skierowała ją na blondynę. Nie zareagowałem, wiedziałem, że nic bym nie wskórał a najwyżej pogorszyłbym sytuacje.
-Wyjdziesz stąd żywa bądź martwa... To twój wybór - oznajmiło miło różowowłosa, uśmiechając się sztucznie.
Laska o mało co nóg nie pogubiła wychodząc z pomieszczenia. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, widząc to, ale postanowiłem, że lepiej będzie jak zachowam powagę. Gdy blondyna zniknęła z mojego pola widzenia, zacząłem żałować tego, że w takiej chwili potrafiłem myśleć o zaspokojeniu swoich męskich potrzeb. Bardzo żałowałem widząc ból w oczach Charlie, który zauważyłem gdy spojrzała w moje tęczówki. Padłem na kolana, gdy pierwsze łzy zaczęły spływać po jej policzku. Miałem ochotę, żeby zastrzeliła mnie bronią, którą miała w ręku. Jednak straciłem rozeznanie, gdy moja przyjaciółka uśmiechnęła się. Nie potrafiłem rozpoznać tego uśmiechu. Nie wiedziałem czy szczerze się uśmiecha czy też próbuje ukryć którąś ze swoich emocji.
 -Nie wierze, że mam tak zjebanego przyjciela - zaśmiała się, ale nie przestała wcale płakać. - Jesteś pierdolonym idiotą.
-Wiem, że zasłużyłem na te obelgi - powiedziałem, choć tak właściwie ona nie była moją dziewczyną i nie miała powodu, żeby przeżywać to, iż chciałem sie przespać z jakąś dziwką. W głębi serca czułem jednak, że postąpiłem okropnie.
-Pieprzony dupek - Charlie uśmiechała się przez łzy, a ja nie wiedziałem co robić.
Klęczałem przed nią i patrzyłem w jej oczy, wysłuchując coraz to gorszych wyzwisk. Słuchałem tego wytrwale, traktowałem jak karę. Miałem wrażenie, że po tym dniu już w życiu nie będę chciał pieprzyć jakiejś pierwszej lepszej zdziry, tylko zaczekam na miłość, z którą będę się kochał okazując swoje uczucia.
-Nie zasługujesz na taką przyjaciółkę jak ja... Kocham cie rozumiesz?! A ty robisz takie rzeczy! - zamarłem, gdy usłyszałem to zdanie wypowiedziane przez różowowłosą. Moje serce zaczęło szybciej bić, a przecież nie powinno bo w naszej bandzie już nie raz padły słowa "kocham cię" bądź "jesteś dla mnie ważny". Byliśmy jak rodzina, więc to nie było dziwne.
 -Też cie kocham. - Przełknąłem ślinę, bo wydawało mi się że nie mówię tego jako brat. - Jesteś dla mnie jak siostra.
Dziewczyna prychnęła na moje słowa.
 -Myślisz, że marzyłam o takim bracie jak ty? O takim, który chce zaliczyć byle jaką szmatę, żeby mieć po prostu z głowy "pierwszy raz"?! - przerwała na moment, by splunąć. - Zastanów się co robisz, a ja idę się jeszcze napić.
Rzuciła broń obok mnie i wyszła z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Moje emocje były wymieszane ze sobą. Nie wiedziałem co mam myśleć. Klęczałem i próbowałem pozbierać się do kupy, ale byłem zbity z tropu i trochę mi zajęło, żebym zaczął logicznie myśleć i zastanawiać się. Ledwo co podniosłem się z kolan, a drzwi otworzyły się. Ujrzałem Chrisa.
 -Szukaliśmy cie, deklu - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy. - Chodź, mamy schronienie na jakiś czas
Kiwnąłem głową dając znak, że rozumiem i ruszyłem za chłopakiem..